Krzysztof Lewandowski
Święty Głupek


Jestem być może barbarzyńcą, który bez dogmatu wkracza w świętość, Maurem projektującym swoją Alhambrę na ziemi kościoła mamony? Może też jestem derwiszem, słońcem rozkręcającym swoje planety w tańcu wirowym jaśniejącej plazmy? Zwą mnie niekiedy także Świętym Głupkiem, wlokącym za sobą przywiązane do sznura kości.

Co jest sznurem utrzymującym w spoistości złowieszczą grzechotkę?

Będziemy o to pytać, gdyż każdy z nas jest Świętym Głupkiem, wędrowcem z tobołkiem poglądów na kiju i workiem kości podrygujących na drodze w dumnym tańcu ego - któremu wydaje się, że nic się za nim nie wlecze.

Co jest sznurem, kręgosłupem nadającym sens przeraźliwemu grzechotowi naszego istnienia? I kim jest ten, kto ciągnie ów sznur na pośmiewisko gawiedzi?

Są to zasadnicze dziś pytania człowieka, bo nie postawi ich zwierzę albo kamień, coraz bardziej zależne od naszego, ludzkiego widzimisię, zagrożone umysłową niespójnością człowieka.

Sznur ostawał się nam już wiele razy, sznur mitów, zabobonów i przesądów, sznur wystarczająco mocny, abyśmy mogli nim związać dezintegrujące sie władze rozumu, niezdolne do samodzielnej syntezy atomizującego się świata wartości.

Dzisiaj, gdy sześcioletnie dziecko ma za sobą 30 tysięcy obejrzanych reklam telewizyjnych, sznur integruje atomy naszych myśli wokół bezmyślnej konsumpcji i ogłupiającej pracowitości.

Zobaczmy ten sznur, będący warkoczem mitów. Mitu separacji, czyli tego, że można budować szczęście za murem oddzielającym od nieszczęścia, spleciony z mitem trwałości, z którego wynika możliwość zabezpieczenia przed wszystkim, co niepożądane. Takim zestawem intelektualnych dań karmiona jest dzisiaj globalna wiocha, przez którą idzie Święty Głupek.

My, mieszkańcy wiochy, zaczadzeni propagandą czadu, zaczynamy wierzyć, że nasz Święty Głupek może zasnąć na wieki, zapominając o ogrodach i tańcu, aż tu nagle pojawia się, bębniąc piszczelami o naszą czaszkę, idąc tam, dokąd prowadzi go głos serca.

 

powrót do spisu treści