Basia Koniarz
Nie bój się nic nie robić


Było to już pare lat temu. Szłam sobie, jak często, bez celu jakąś ulicą niedaleko domu, patrzyłam w niebo, podziwiałam zieloność przyrody i po raz kolejny wyrzucałam sobie, że nic nie robię.
A tu ludzie stłoczeni w autobusach, tramwajach, albo w indywidualnych puszkach do przemieszczania, z męką na twarzach, jechali wkurzeni do pracy.
Było ich bardzo wielu, zwłaszcza w porównaniu ze mną jedną. Układ ten wpłynął na mnie bardzo przygnębiająco, obudziło się nagle jakieś poczucie winy w stosunku do pracujących, a nawet emerytów. Poczułam się wyrzutkiem, odszczepieńcem, leniem bezgranicznym znajdującym zadowolenie w obserwacji lecących ptaków, płynącej nieustannie rzeki, czy przesuwających się, świetlistych warkoczy ulic miasta, a nie budującym kapitalizm, dobrym obywatelem, płacącym podatki, kupującym coraz więcej i pracującym coraz więcej, żeby kupować, kupować, kupować.
Beznadzieja. Jestem nienormalna. Tylko to przyszło mi do głowy.
Ale szłam dalej.
Szłam jakby środkiem, a po obu moich stronach jezdnie, zapchane do granic spieszącymi się, spóźnionymi już, spóźnionymi ciągle… głównymi żywicielami żarłocznych rodzin.
Mało brakowało, żebym nie zaczęła biec. Łzy cisnęły mi się do oczu.
Najgorsze myśli zaatakowały zajadle.
Nienawidziłam się. Tak. Nienawidziłam się.
I nagle czerwone światło. Stop.
Teraz z kolei samochody zaczęły przesuwać mi się przed oczami. Nie chciałam już na to patrzeć. Spuściłam oczy.
I tu nagle zaśmiał się do mnie napis na chodniku, napis odciśnięty od szablonu:

NIE BÓJ SIĘ NIC NIE ROBIĆ.

Radość spłynęła na mnie przyjemnym gorącem. Wzruszenie. Wdzięczność.
Zaczęłam wpatrywać się w niebo i dziękować, dziękować. Dopiero po chwili zorientowałam się, że przecież te cudowne słowa znajdują się na dole, pod nogami i że zrobili go ludzie. Ludzie podobni do mnie, ludzie, którzy czują jak ja, mają podobne problemy, też pragną, kochają, ale zrozumieli i poznali istotę człowieka i wspierają jego najgłębszą istotę; spokój, miłość, radość.
Prosty napis, a uratował mi życie. Dzięki za zrozumienie, czujność, wsparcie, a zwłaszcza za kreatywną obecność.
Do dnia dzisiejszego korzystam w chwilach zwątpienia i zagubienia z tego hasła. Za każdym razem czuję jego siłę tak samo mocno. Ubieram się, wychodzę na spacer i jestem szczęśliwa. Czego i Wam życzę.


P.S.
Nie bój się nic nie robić.

powrót do spisu treści