Stefan Symotiuk
O praktyczno-filozoficznym maksymalizmie

„Wywiadem Roku 2004” nazwała Gazeta Wyborcza rozmowę w Polityce Leszka Kołakowskiego i Jacka Żakowskiego z września tegoż roku. „Jednostka – zerem”: tak za słynną formułą Majakowskiego z lat 20-tych można by streścić tezy Filozofa, który w „marcu 1968 r” zyskał sobie opinię „polskiego Sokratesa”. Dzielnie stawał przeciw Systemowi, za dawane mu ciosy musiał opuścić kraj.
Teraz formułuje zalecenia, które z sokratejskim prometeizmem mają tyle wspólnego, że mu całkowicie zaprzeczają. Nie tylko z Sokratesem, który żądał, aby filozof „kąsał jak giez” letargicznych Greków, by budził ich do aktywności i myślenia, ale też z całą tradycją renesansowej aktywności i buntowniczości zrywa sędziwy myśliciel. „Chcieć niezbyt wiele – to chyba jest dobra formuła udanego życia”. „Pozbyć się poczucia, że w byciu młodym jest jakaś szczególna wartość. Jeżeli nie mamy poczucia, że młodość jest dobrem, to też nie czujemy, że ponosimy stratę, kiedy się starzejemy”. „Trzeba pogodzić się z tym, że jako takie szczęście nie istnieje”. „Nie chcieć zbyt wiele. Nie sięgać zbyt daleko. Lepiej mniej chcieć i mniej się rozczarować”. Od takich zaleceń roi się wywiad Kołakowskiego.
Clou zaś całych tych rozważań wyraża się w finalnym akordzie: „Przykazaniach Leszka Kołakowskiego”. Ich światopoglądowym zapleczem jest deklarowana przez Filozofa „postawa buddyjska zakładająca, że życie, tak czy owak, jest wielką masą nieszczęścia. Nic na to nie możemy poradzić. A perspektywa nirwany otworzy się przed nami dopiero, gdy zdołamy wyrzec się wszystkich pragnień, do minimum ograniczając własne oczekiwania”. „Bo buddyzm – prawdziwie przeżywany – najlepiej wyzwala nas z wszelkiej pożądliwości. To odnosi się nie tylko do przedmiotów, ale i do różnych czynników statusu: sławy, władzy, bogactwa. Dlatego buddyzm jest jedną z najpiękniejszych i najmądrzejszych wiar, jakie ludzkość stworzyła”.
Trzeba tu zauważyć, że buddyzmy są różne. Jest taki - bardziej hinduski - który każe z miseczką na ryż i w mnisim habicie pałętać się po gościńcach, żebrając o strawę, jest też bardziej dalekowschodni, japoński „zen”, podobny do europejskiego heroizmu. Ten drugi nie wyklucza praktycyzmu, a nawet samurajskiej dzielności, tyle że stwarza we wnętrzu człowieka swoisty „azyl”, splendid isolation. Możemy oddawać się twórczej pracy, czy artystycznej namiętności, jednocześnie czując w sobie sferę, gdzie zgiełk świata jednak nie ma dostępu. Jeden buddyzm każe dokonać „prania świadomości” i każe pozbyć się potrzeb i pasji, a więc de facto – „życia”, drugi tylko instaluje w bogatych przestrzeniach życia wewnętrznego krąg ciszy, miejsce niedostępne szaleństwu, sferę „my home is my castle”. Taki buddysta może jeździć motocyklem i ślęczeć przy aparaturze w laboratorium. Stoicy również nie unikali aktywności: Marek Aureliusz był wcale dzielnym żołnierzem.
Minimalizm, pesymizm, zwątpienie, samoograniczenie nie są dobrą terapią na obecny kryzys jednostki i ludzkości. Mamy przed sobą jedną szansę: „ucieczkę do przodu”, „postęp albo śmierć”. Problem tylko w tym, aby postęp nie był tylko „pseudopostępem”, „wzrost” – faktycznym regresem, doskonalenie – ukrytą degeneracją itp. Żyjemy w fantastycznym świecie techniki, już podobni stajemy się do Greków – maszyny zastępują niewolników, którym ludzie „cudu helleńskiego” zawdzięczali czas wolny i szanse doskonalenia cielesnego, artystycznego, intelektualnego. Przez 300 lat Grecy osiągnęli więcej, niż Chińczycy przez 3000 lat. Nie umiemy jednocześnie wykorzystywać cudów cywilizacji, lub wykorzystujemy je opacznie. Brakuje nam filozoficznego kontekstu dla akceleracji cywilizacyjnej. Gorączkowo go szukamy. Lamenty („olaboga, olaboga”), utyskiwania, skargi, rozpacze, rezygnacje, niewiele pomogą. Tylko spokój może nas uratować – lub raczej „spokojna dzielność”.
Toteż po lekturze „przykazań” Leszka Kołakowskiego chce się wręcz sformułować przeciwstawny kodeks postulatów i zaleceń, aby mógł zaistnieć wybór. Wybór – to już „coś”. Porównajmy zatem:

L. Kołakowski:

1. Po pierwsze – przyjaciele
2. Chcieć niezbyt wiele
3. Wyzwolić się z kultu młodości
4. Cieszyć się pięknem
5. Nie dbać o sławę
6. Wyzbyć się pożądliwości
7. Nie mieć pretensji do świata
8. Mierzyć siebie swoją własną miarą
9. Zrozumieć swój świat
10. Nie pouczać
11. Iść na kompromisy ze sobą i światem
12. Godzić się na miernotę życia
13. Nie szukać szczęścia
14. Nie wierzyć w sprawiedliwość świata
15. Z zasady ufać ludziom
16. Nie skarżyć się na życie
17. Unikać rygoryzmu i katastrofizmu


Anty – Kołakowski

1. Po pierwsze – przyjaciele (tu zgoda)
2. Bądź maksymalistą
3. Nie wstydź się chcieć
4. Bądź młody duchem przez całe życie
5. TWÓRZ rzeczy piękne (wystarczy długopis i kartka papieru, aby stworzyć wiersz!)
6. Dbaj o sławę – byle zasłużoną!
7. POŻĄDAJ!
8. Miej pretensję do świata, gdy na to zasługuje
9. Mierz siebie wielkością innych
10. Zrozum i ZMIENIAJ swój świat
11. POUCZAJ, gdyś nie idiota
12. Nie zawieraj zgniłych kompromisów – stań „z boku”, ale tylko wtedy, gdy jest to twój „strajk”
13. Nie gódź się na miernotę życia
14. Szukaj szczęścia (czyż nie był szczęśliwy Archimedes biegając po Syrakuzach z okrzykiem „Eureka”?!)
15 Wierz w sprawiedliwość świata – choć najczęściej jest ona spóźniona.
16. Z zasady ufaj ludziom (tu zgoda!)
17 Skarż się na życie – gdy winne (np. zabiera nam bliskich i przyjaciół, a my kiepsko zabiegamy o jego przedłużanie)
18. Rygoryzm i samozaparcie w dużej skali miej za truciznę - w mniejszej: za lekarstwo. Niczego wielkiego dla ludzkości nie dokonano „en passant” – bez „szczypty fanatyzmu”.

W tej ostatniej sprawie: odkrycia insuliny dokonał samotny „fanatyk nauki”, który przez 30 lat niesłychanych wyrzeczeń i uporu odnalazł (niedoskonałe jeszcze) lekarstwo na tę chorobę. Kto ma wątpliwości jak taki fanatyzm ocenić, niech zapyta o zdanie cukrzyków.
Zakończmy ten skrótowy „odpór” dany wynurzeniom Filozofa („czarne nastroje filozoficzne” Rosjanie przypisują myślicielom określanym jako „mrakobiesy”), następującą uwagą: częstokroć człowieka definiuje się poprzez jego p o t r z e b y. Tak czyni np. słynny psycholog amerykański A. Maslow. Tymczasem „potrzeby” są właściwe wielu istotom, roślinom i zwierzętom. Natomiast człowieka charakteryzuje coś innego: PASJE. To dopiero przejęcie się jakąś SPRAWĄ wynosi człowieka ponad inne istoty. Choć Renesans nawoływał do aktywności i życia bujnego, to istniała wśród ludzi pewna cierpliwość i wytrwałość. Leonardo da Vinci malował Mona Lisę 20 lat. Nie spieszył się. Chciał stworzyć „mniej ale lepiej”. To tylko ostatnie dwa stulecia stworzyły twórców żyjących w panicznym pośpiechu, w zabieganiu, w rozkojarzeniu. Ilość, ilość, a „jakość” przecież rodzi się z „ilości”.
I wreszcie: nieudaność życia i twórczości spotyka może większość z tych, co czegoś „chcą”. Ale oni mogą sobie powiedzieć, jak bohater „Lotu nad kukułczym gniazdem”: ALE JA PRZYNAJMNIEJ PRÓBOWAŁEM. To dużo.

 

Alter nr 5 - spis treści