Krzysztof Lewandowski
Zasada nieoznaczoności w polityce

No to lecimy! Nasi faworyci medialni dokonują przełomu w naukach politycznych. Rewolucyjna zasada nieoznaczoności w ekonomii politycznej oznacza, że można być równocześnie i sprzedającym, i kupującym. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy w grę transakcyjną wchodzą wielkie państwowe przedsiębiorstwa, złote kury narodowej gospodarki. W jakiej wierze są one sprzedawane, trudno ustalić, gdy po obydwu stronach transakcji znajduje się ta sama osoba.

Analogiczna zasada nieoznaczoności w fizyce mówi, że położenie cząsteczki można określić tylko wtedy, gdy zafiksuje się jej pęd, lub odwrotnie. Jak wiemy z fizyki, każdy pęd posiada swój kierunek, który w języku polityki oznacza motyw działania, rację, która za nim stoi.

Cóż jednak znaczy fiksacja pędu – czyli tej racji – w odniesieniu do kogoś sprzedającego na przykład PZU? Czy fiksując się na polską rację stanu doradzał on kupującemu, jak kupić najdrożej? Albo fiksując się na interes kupującego, doradzał on sprzedającemu, jak sprzedać najtaniej?

Zgodnie z zasadą nieoznaczoności, można też zafiksować położenie obiektu, aby uzyskać informację o jej aktualnym pędzie. Tego rodzaju pragmatyka polityczna zmusza jednak polityków do ciągłej zmiany orientacji. Efektem jest to, że polityk zafiksowany w jednym gabinecie kieruje się jednym motywem, w drugim zaś staje się kimś zupełnie innym. W jednym myśli jedno, w drugim coś zupełnie innego.

Z rozważań na temat funkcjonowania zasady nieoznaczoności w polityce wynika, że polityków należy się raczej wystrzegać. Grozi nam z ich stronny despotyzm lub korupcja, a w łagodniejszej postaci oportunizm* bądź nijakość.

Jak wynika z zasady nieoznaczoności, są to jedyne dopuszczalne przejawy politycznej ekspresji.


(*Wielu ludzi sądzi, że oportunizm oznacza stawianie oporu, a jest to coś całkiem przeciwnego. Oportunizm to konformizm i brak zasad, to ustawianie się zawsze tam, gdzie wieje wiatr.)

 

Alter nr 5 - spis treści